Taki błyskawiczny wypiek w sam raz z okazji sobotnich gości albo... niedzielnego śniadania :) Nie bardzo słodkie, przedobre z czarną kawą. Podaję dwie wersje, choć dla tej drugiej nie mam zdjęć, bo nie zdążyłam zrobić przed spałaszowaniem :) Obie są bezglutenowe, choć z różnym zestawem mąk - myślę, że spokojnie możecie pokusić się o eksperyment i pomieszać jeszcze inne mąki :) (np. z guinoa czy ryżową. Nawet migdałowa by się tu sprawdziła, jak przypuszczam.).
Wersja 1: zakłada użycie mieszanki mąk (proporcje poniżej): kukurydzianej, sojowej i z amarantusa oraz jeżyn i malin.
(zdjęcia obrazują tę wersję)
Wersja 2: tylko na mące kukurydzianej z jagodami (tutaj w Małopolsce używa się określenia "borówki" - generalnie chodzi o te małe, czarne, leśne kuleczki :) ).
Muffiny bananowe z białą czekoladą i owocami
(na 12 muffinów)
125 g masła
120 g cukru pudru (jeśli wolicie trochę słodsze - dajcie 130 g)
150 g mąki kukurydzianej*
100 g mąki sojowej
50 g mąki z amarantusa
2 jaja kurze lub 7-8 przepiórczych
1 łyżeczka sody
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 dojrzałe banany
50 g białej czekolady
60 g jeżyn + 20 g malin (albo w innej proporcji - 80 g w sumie)**
4 łyżki kwaśnej śmietany 18%
Piekarnik nagrzewamy do 180℃. Formę muffinową, 12-dołkową wykładamy papilotkami.
W garnuszku roztapiamy masło. Do roztopionego wsypujemy cukier, mieszamy. Dodajemy rozgniecione banany, kwaśną śmietanę i rozbełtane jajka. Mieszamy na gładką masę.
Mąki mieszamy w misce razem z sodą i proszkiem. Dodajemy do masy maślano-jajeczno-bananowej. Mieszamy (łyżką wystarczy). Na koniec dorzucamy czekoladę (pokrojoną w drobne kawałeczki) i jeżyny/maliny/jagody (w zależności od wybranej wersji). Ostrożnie mieszamy.
Ciastem wypełniamy papilotki i wstawiamy do piekarnika na 20-25 min. Sprawdzamy patyczkiem, czy suche. Jeśli tak - wyciągamy. Studzimy na kratce (jeśli zdążymy:) ).
Smacznego!
*w wersji nr 2: 300 g mąki kukurydzianej
**w wesji nr 2: 80 g jagód
niedziela, 15 lipca 2012
piątek, 13 lipca 2012
Pieczone bataty z rozmarynem
Batat?
Patat?
Słodki ziemniak?
Nieważne pod jaką nazwą je znacie - jeśli nie próbowaliście - spróbujcie! Koniecznie.
Przepyszna, delikatna i... naprawdę piękna przekąska :) Intensywnie pomarańczowy kolor i kremowa wręcz konsystencja sprawiają, że człowiek od razu ma lepszy humor! A kiedy dodacie jeszcze rozmaryn... Ech, powalająca prostota :)
Polecam!
Pieczone bataty z rozmarynem
1 ziemniak (duży, one mają chyba z 0,5 kg)
1 gałązka rozmarynu
2 łyżki oliwy z oliwek
gruboziarnista sól, świeżo mielony pieprz
Piekarnik nagrzewamy do 200℃. Blachę wykładamy folią aluminiową.
Ziemniaki kroimy na łódeczki. Polewamy oliwą z oliwek (troszkę w niej "obtaczamy"). Posypujemy solą i pieprzem i wstawiamy do piekarnika na 30-40 min. U mnie piekły się 35 min. Na ostatnie 5 min wkładamy rozmaryn - właściwie posypujemy ziemniaki tymże. Dość nonszalancko ;) Gałązkę też można wrzucić - podzieli się aromatem, gwarantuję.
Studzimy chwilę i pałaszujemy.
Smacznego!
środa, 11 lipca 2012
Czekoladowa tarta z mascarpone, białą czekoladą i porzeczkami
Tarta zainspirowana Chocolate Raspberry Tart Nigelli Lawson (z książki How to Be a Domestic Goddess). Mocno czekoladowa. Oryginalnie z malinami, ale porzeczki jakoś bardziej mi pasowały do słodko-śmietnowego kremu.
Uwagi dwie:
1. Wygląda bardzo elegancko :)
2. Techniczna uwaga: bardzo ważne, żeby dać roztopionej czekoladzie przestygnąć, bo jeśli tego nie zrobicie - krem się zwarzy, rozwarstwi i nici z zagęszczania.
Czekoladowa tarta z mascarpone, białą czekoladą i porzeczkami
Ciasto:
100 g mąki ryżowej
45 g mąki z amarantusa
30 g mąki kukurydzianej*
30 g kakao (gorzkiego)
50 g drobnego cukru
1/4 łyżeczki soli
125 g zimnego masła
1 duże żółtko (lub 4 żółtka przepiórcze - wiem, trochę ciężko się oddziela, ale da się - wierzcie mi)
1 łyżka lodowatej wody
Krem:
250 g serka mascarpone
100 ml śmietany kremówki (30%)
50 g białej czekolady (bezglutenowa jest Goplana)
+ ok. 500 g czerwonych porzeczek (umytych i obranych)
Oryginalny przepis jest na 6 tartaletek (12-cm foremki), ja zrobiłam jedną dużą tartę. Wszystko jedno, z której wersji skorzystacie.
Mąki mieszamy z kakao, cukrem i solą. Wysypujemy na stolnicę lub blat. Masło (zimne!) kroimy w kosteczkę i dorzucamy do kopczyka z suchych składników. Na środku robimy dołek, wbijamy do niego żółtko(-a) i wlewamy wodę. Siekamy szerokim nożem i szybko zagniatamy ciasto. Zawijamy w folię i wstawiamy do lodówki na min. godzinę. Jeśli po tym czasie ciasto nadal będzie się bardzo kleić - wyklejamy nim formę/formy i wstawiamy na jakieś 20-30 min do zamrażarki.
Piekarnik nagrzewamy do 180℃.
Po upływie odpowiedniego czasu, wyciągamy ciasto z chłodnego miejsca (lodówki lub zamrażarki), nakłuwamy w kilku miejscach i pieczemy 15 min. Wyciągamy, studzimy.
W tym czasie robimy krem...
Czekoladę topimy w kąpieli wodnej. STUDZIMY! (to ważne, bo gorąca czekolada sprawi, że krem się zwarzy). Mascarpone ubijamy z kremówką, dodajemy wystudzoną czekoladę. Bardzo delikatnie miksujemy/mieszamy widelcem na gładki krem.
Gotowym kremem wypełniamy czekoladowy spód. Na wierzch bezpardonowo wysypujemy porzeczki. Możemy wstawić całą tartę do lodówki, żeby się schłodziła jeszcze raz, tyle że w całości już :)
Smacznego!
*oczywiście można to zastąpić 175 g mąki krupczatki (w wersji glutenowej)
Uwagi dwie:
1. Wygląda bardzo elegancko :)
2. Techniczna uwaga: bardzo ważne, żeby dać roztopionej czekoladzie przestygnąć, bo jeśli tego nie zrobicie - krem się zwarzy, rozwarstwi i nici z zagęszczania.
Czekoladowa tarta z mascarpone, białą czekoladą i porzeczkami
Ciasto:
100 g mąki ryżowej
45 g mąki z amarantusa
30 g mąki kukurydzianej*
30 g kakao (gorzkiego)
50 g drobnego cukru
1/4 łyżeczki soli
125 g zimnego masła
1 duże żółtko (lub 4 żółtka przepiórcze - wiem, trochę ciężko się oddziela, ale da się - wierzcie mi)
1 łyżka lodowatej wody
Krem:
250 g serka mascarpone
100 ml śmietany kremówki (30%)
50 g białej czekolady (bezglutenowa jest Goplana)
+ ok. 500 g czerwonych porzeczek (umytych i obranych)
Oryginalny przepis jest na 6 tartaletek (12-cm foremki), ja zrobiłam jedną dużą tartę. Wszystko jedno, z której wersji skorzystacie.
Mąki mieszamy z kakao, cukrem i solą. Wysypujemy na stolnicę lub blat. Masło (zimne!) kroimy w kosteczkę i dorzucamy do kopczyka z suchych składników. Na środku robimy dołek, wbijamy do niego żółtko(-a) i wlewamy wodę. Siekamy szerokim nożem i szybko zagniatamy ciasto. Zawijamy w folię i wstawiamy do lodówki na min. godzinę. Jeśli po tym czasie ciasto nadal będzie się bardzo kleić - wyklejamy nim formę/formy i wstawiamy na jakieś 20-30 min do zamrażarki.
Piekarnik nagrzewamy do 180℃.
Po upływie odpowiedniego czasu, wyciągamy ciasto z chłodnego miejsca (lodówki lub zamrażarki), nakłuwamy w kilku miejscach i pieczemy 15 min. Wyciągamy, studzimy.
W tym czasie robimy krem...
Czekoladę topimy w kąpieli wodnej. STUDZIMY! (to ważne, bo gorąca czekolada sprawi, że krem się zwarzy). Mascarpone ubijamy z kremówką, dodajemy wystudzoną czekoladę. Bardzo delikatnie miksujemy/mieszamy widelcem na gładki krem.
Gotowym kremem wypełniamy czekoladowy spód. Na wierzch bezpardonowo wysypujemy porzeczki. Możemy wstawić całą tartę do lodówki, żeby się schłodziła jeszcze raz, tyle że w całości już :)
Smacznego!
*oczywiście można to zastąpić 175 g mąki krupczatki (w wersji glutenowej)
wtorek, 10 lipca 2012
Hiszpańska tortilla z kurkami
Nie jest to może najlżejsze danie świata, ale za to przepyszne! Szczególnie...odgrzewane :) (przynajmniej moje kubki smakowe przyklaskują takiej opcji).
Zmieniłam nieco składniki ze względu na:
a) nieposiadanie niektórych,
b) niekoniecznie wielką miłość do fety.
Dodałam też kurki, które lubię bardzo - szczególnie w zestawieniu z jajkami.
I tak powstała moja tortilla z kurkami - lisiecka wersja tortilli z Kwestii Smaku. Wydaje się skomplikowana, ale nie jest.
Spróbujcie, jeśli macie ochotę - polecam. Pycha!
Tortilla z kurkami
3 nieduże ziemniaki (wcześniej obrane i ugotowane)
2 łyżki + 1 łyżeczka masła/oliwy z oliwek (ja wolę masło)
1/4 małej cebuli, pokrojonej w kosteczkę
3 jaja kurze lub 12 przepiórczych
sól i pieprz
1 pełna łyżka mascarpone
2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
80 g żółtego sera (pokrojonego w kosteczkę)
60-70 g kurek (delikatnie umytych, osuszonych i pokrojonych na niewielkie kawałki, ale jednak kawałki, a nie strzępy)
2 łyżki śmietany kremówki (30%)
100 g szpinaku (opłukanego, osuszonego i posiekanego)
2 łyżki posiekanego szczypiorku (autorka pisze, że szczypiorek jest opcjonalny - dla mnie jest konieczny!)
Zmieniłam nieco składniki ze względu na:
a) nieposiadanie niektórych,
b) niekoniecznie wielką miłość do fety.
Dodałam też kurki, które lubię bardzo - szczególnie w zestawieniu z jajkami.
I tak powstała moja tortilla z kurkami - lisiecka wersja tortilli z Kwestii Smaku. Wydaje się skomplikowana, ale nie jest.
Spróbujcie, jeśli macie ochotę - polecam. Pycha!
Tortilla z kurkami
3 nieduże ziemniaki (wcześniej obrane i ugotowane)
2 łyżki + 1 łyżeczka masła/oliwy z oliwek (ja wolę masło)
1/4 małej cebuli, pokrojonej w kosteczkę
3 jaja kurze lub 12 przepiórczych
sól i pieprz
1 pełna łyżka mascarpone
2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
80 g żółtego sera (pokrojonego w kosteczkę)
60-70 g kurek (delikatnie umytych, osuszonych i pokrojonych na niewielkie kawałki, ale jednak kawałki, a nie strzępy)
2 łyżki śmietany kremówki (30%)
100 g szpinaku (opłukanego, osuszonego i posiekanego)
2 łyżki posiekanego szczypiorku (autorka pisze, że szczypiorek jest opcjonalny - dla mnie jest konieczny!)
Będziemy potrzebować również patelni o średnicy 15-18 cm (ja robiłam na mniejszej, ale z 3/4 składników) oraz pasująca przykrywka i talerz trochę większy, niż patelnia.
Na małej patelni rozgrzewamy masło. Wrzucamy kurki, solimy i smażymy chwilę aż puszczą "sok". Dodajemy słodką śmietanę, kremówkę. Smażymy jeszcze chwilę aż sos nieco zgęstnieje. Odstawiamy.
Ugotowane ziemniaki kroimy w kosteczkę. Na patelni (tej docelowej) roztapiamy masło (łyżkę) i wrzucamy ziemniaki. Smażymy na złoto - pod koniec smażenia dorzucamy drobno pokrojoną cebulę. Ziemniaki z cebulą przekładamy na talerzyk, a na patelnię wrzucamy łyżeczkę masła/oliwy i szpinak. Smażymy chwilę - tylko do momentu aż zmięknie.
Do miski wbijamy jajka, roztrzepijemy widelcem lub trzepaczką. Dodajemy sól i pieprz oraz mascarpone, żółty ser i kwaśną śmietanę. Mieszamy na gładką masę. Dodajemy ziemniaki z cebulą i delikatnie mieszamy. Na koniec wrzucamy szpinak i kurki. Bardzo delikatnie mieszamy.
Patelnię, na której smażyliśmy ziemniaki i szpinak rozgrzewamy raz jeszcze z łyżką masła. Gdy tłuszcz będzie gorący, wlewamy masę, zmniejszamy gaz na średni, kilkakrotnie (drewnianą łyżką) odsuwamy masę od ścianek patelni, przykrywamy i smażymy ok. 8 min. Ja smażyłam dłużej - ok. 12 min. Tortilla ma być ścięta (jak jajko na miękko). Przykrywamy patelnię talerzem i szybkim ruchem przewracamy patelnię do góry nogami. Teraz tortillę z talerza delikatnie zsuwamy z powrotem na patelnię (zrumienioną stroną do góry).
Smażymy jeszcze 2 minuty pod przykryciem (na malutkim ogniu), po czym wyłączamy kuchenkę i jeszcze na kilka minut tortillę zostawiamy.
Na koniec posypujemy szczypiorkiem.
Najlepsza jest drugiego dnia (wbrew pozorom).
Smacznego!
czwartek, 5 lipca 2012
Krajanka z czarną porzeczką
Dawno mnie tu nie było, ale wracam powoli.
Dziś ciasto, które przypomina trochę batonik muesli i jest dość specyficzne. Dlaczego? A dlatego, że z czarną porzeczką. Nie każdy lubi, prawda? Ja lubię bardzo to połączenie słodyczy i cierpkości. To taka konkreciara wśród porzeczek :) W każdej formie mile widziana.
A ciasto znalezione zostało w przypływie rozpaczy, że w domu nie ma nic słodkiego. I dobry to był wybór. Oryginalny przepis z Whiteplate przerobiłam na bezglutenowy.
Krajanka z czarną porzeczką
Ciasto:
190 g mąki kukurydzianej
165 g brązowego cukru (demerara)
160 g drobnych płatków jaglanych
1/2 łyżeczki soli
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia (bg)
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki cynamonu
150 g zimnego masła, pokrojonego w kostkę
Wierzch:
500 g czarnych porzeczek (ważymy same kuleczki)
40 g brązowego cukru
łyżka skórki z cytryny
60 ml soku z cytryny (u mnie to było 1,5 cytryny)
1/2 łyżeczki cynamonu
2 łyżki mąki kukurydzianej
2 łyżki masła (stopionego i ostudzonego)
Piekarnik nagrzewamy do 175℃. Formę 20x22 (ja taką miałam, ale można wziąć większą, jak w oryginalnym przepisie - ciasto będzie po prostu cieńsze) smarujemy masłem i wykładamy papierem do pieczenia (chyba, że mamy silikonową - wtedy tylko wyciągamy z szafki:) ).
W misce mieszamy mąkę, cukier, płatki, proszek, sodę, sól i cynamon. Dorzucamy masło i zagniatamy aż wyjdzie nam coś na kształt kruszonki. Odkładamy szklankę mieszanki, a resztą wyklejamy formę.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 15 min.
W tym czasie wyparzamy cytrynę, część skórki ścieramy, sok wyciskamy.
W drugiej misce mieszamy cukier, mąkę, skórkę cytrynową i cynamon (autorka pisze, żeby zmiksować, ja po prostu energicznie wymieszałam). Dodajemy masło i sok z cytryny. Mieszamy dokładnie. Powstałą masą zalewamy porzeczki. Mieszamy, ale nie masakrujemy owoców!
Na podpieczony spód, wylewamy/wykładamy porzeczki. Posypujemy kruszonką i wstawiamy do piekarnika na 40 min. (aż wierzch będzie rumiany).
Wyciągamy. Studzimy całkiem. Kroimy wystudzone.
Smacznego!
Dziś ciasto, które przypomina trochę batonik muesli i jest dość specyficzne. Dlaczego? A dlatego, że z czarną porzeczką. Nie każdy lubi, prawda? Ja lubię bardzo to połączenie słodyczy i cierpkości. To taka konkreciara wśród porzeczek :) W każdej formie mile widziana.
A ciasto znalezione zostało w przypływie rozpaczy, że w domu nie ma nic słodkiego. I dobry to był wybór. Oryginalny przepis z Whiteplate przerobiłam na bezglutenowy.
Krajanka z czarną porzeczką
Ciasto:
190 g mąki kukurydzianej
165 g brązowego cukru (demerara)
160 g drobnych płatków jaglanych
1/2 łyżeczki soli
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia (bg)
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki cynamonu
150 g zimnego masła, pokrojonego w kostkę
Wierzch:
500 g czarnych porzeczek (ważymy same kuleczki)
40 g brązowego cukru
łyżka skórki z cytryny
60 ml soku z cytryny (u mnie to było 1,5 cytryny)
1/2 łyżeczki cynamonu
2 łyżki mąki kukurydzianej
2 łyżki masła (stopionego i ostudzonego)
Piekarnik nagrzewamy do 175℃. Formę 20x22 (ja taką miałam, ale można wziąć większą, jak w oryginalnym przepisie - ciasto będzie po prostu cieńsze) smarujemy masłem i wykładamy papierem do pieczenia (chyba, że mamy silikonową - wtedy tylko wyciągamy z szafki:) ).
W misce mieszamy mąkę, cukier, płatki, proszek, sodę, sól i cynamon. Dorzucamy masło i zagniatamy aż wyjdzie nam coś na kształt kruszonki. Odkładamy szklankę mieszanki, a resztą wyklejamy formę.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 15 min.
W tym czasie wyparzamy cytrynę, część skórki ścieramy, sok wyciskamy.
W drugiej misce mieszamy cukier, mąkę, skórkę cytrynową i cynamon (autorka pisze, żeby zmiksować, ja po prostu energicznie wymieszałam). Dodajemy masło i sok z cytryny. Mieszamy dokładnie. Powstałą masą zalewamy porzeczki. Mieszamy, ale nie masakrujemy owoców!
Na podpieczony spód, wylewamy/wykładamy porzeczki. Posypujemy kruszonką i wstawiamy do piekarnika na 40 min. (aż wierzch będzie rumiany).
Wyciągamy. Studzimy całkiem. Kroimy wystudzone.
Smacznego!
czwartek, 14 czerwca 2012
Pasta kanapkowa z tofu
Dziś tak szybciutko, żebyście nie pomyśleli, że zniknęłam :) Nie zniknęłam, tylko mam tyle zajęć, że nie mam czasu gotować (sic!). Cóż... I tak się czasem dzieje. Zatem dziś - pasta do posmarowania kanapki, chrupka ryżowego czy czego tam chcecie. Błyskawiczna, a pyszna.
Pasta kanapkowa z tofu-fety
1 opakowanie tofu sałatkowego
1 średni ogórek kiszony
2 łyżki kukurydzy z puszki
4 cm szczypiorku z dymki
olej lniany - ile lubicie, ale raczej sporo :)
Tofu rozgniatamy widelcem, wlewamy olej i ucieramy na aksamitną, gładziutką masę. Dodajemy pokrojonego w drobną kosteczkę ogórka, kukurydzę i pocięty szczypiorek. Mieszamy. Jeśli jest za mało słone lub ostre doprawiamy (solą, pieprzem, chilli - jak chcecie - pełna dowolność). Mnie smakuje taka.
I tyle - rozsmarowujemy. Podobno pyszne na razowcu - ja nie mogę, więc jem z chrupkami ryżowymi i też doskonale się sprawdza :)
Smacznego!
Pasta kanapkowa z tofu-fety
1 opakowanie tofu sałatkowego
1 średni ogórek kiszony
2 łyżki kukurydzy z puszki
4 cm szczypiorku z dymki
olej lniany - ile lubicie, ale raczej sporo :)
Tofu rozgniatamy widelcem, wlewamy olej i ucieramy na aksamitną, gładziutką masę. Dodajemy pokrojonego w drobną kosteczkę ogórka, kukurydzę i pocięty szczypiorek. Mieszamy. Jeśli jest za mało słone lub ostre doprawiamy (solą, pieprzem, chilli - jak chcecie - pełna dowolność). Mnie smakuje taka.
I tyle - rozsmarowujemy. Podobno pyszne na razowcu - ja nie mogę, więc jem z chrupkami ryżowymi i też doskonale się sprawdza :)
Smacznego!
czwartek, 7 czerwca 2012
Crumble z rabarbarem
To najlepsze crumble, jakie jadłam! Ten cudowny kontrast pomiędzy bezpretensjonalną słodyczą kruszonki a kwaskowatą intensywnością rabarbaru jest po prostu nie-do-opisania :)
Spróbujcie koniecznie! Crumble robi się w sumie w 45 min, a więc spokojnie można poświęcić na to przerwę w nauce, pracy czy... po prostu 45 min :) A jak pachnie przy tym! Nieziemsko!
Przepis wyjściowy znalazłam na Moich Wypiekach i przerobiłam na bezglutenowy. I wiecie co? Wydaje mi się, że akurat kruszonka zyskuje na bezglutenowości :)
Crumble z rabarbarem
750 g rabarbaru (obranego i pokrojonego na centymetrowe kawałki)
50 g brązowego cukru (w oryginale jest drobny cukier do wypieków)
1 łyżka masła
1 łyżka skrobii kukurydzianej albo ziemniaczanej (ja miałam kukurydzianą)
1 łyżka ekstraktu z wanilii (nie miałam - dałam trochę aromatu waniliowego)
Na kruszonkę:
150 g mąki kukurydzianej
110 g zimnego masła
3 łyżki białego cukru (myślę, że spokojnie można zastąpić go brązowym)
3 łyżki brązowego cukru
Piekarnik nagrzewamy do 190℃.
Rabarbar z cukrem, masłem, skrobią i wanilią podgrzewamy na małym ogniu przez ok. 5 min., aż zrobi się różowy i lśniący.
W tym czasie mąkę mieszamy z cukrami i pokrojonym w kosteczkę masłem (zimnym!). Zagniatamy. Nie ma nam się zrobić jednolite ciasto, a raczej takie grudki kruszonkowe :) Sami zobaczycie - widać, kiedy jest gotowe, gwarantuję.
Do żaroodpornego naczynia (u mnie 28x18 cm) wkładamy rabarbar. Posypujemy kruszonką i wstawiamy do piekarnika na 35-45 min (u mnie było 35 min. i całkowicie wystarczyło).
Po upieczeniu studzimy 15 min. i pałaszujemy (z lodami, z bitą śmietaną czy solo - wszystko jedno - jest pyszne w każdej postaci :))
Smacznego!!
Spróbujcie koniecznie! Crumble robi się w sumie w 45 min, a więc spokojnie można poświęcić na to przerwę w nauce, pracy czy... po prostu 45 min :) A jak pachnie przy tym! Nieziemsko!
Przepis wyjściowy znalazłam na Moich Wypiekach i przerobiłam na bezglutenowy. I wiecie co? Wydaje mi się, że akurat kruszonka zyskuje na bezglutenowości :)
Crumble z rabarbarem
750 g rabarbaru (obranego i pokrojonego na centymetrowe kawałki)
50 g brązowego cukru (w oryginale jest drobny cukier do wypieków)
1 łyżka masła
1 łyżka skrobii kukurydzianej albo ziemniaczanej (ja miałam kukurydzianą)
1 łyżka ekstraktu z wanilii (nie miałam - dałam trochę aromatu waniliowego)
Na kruszonkę:
150 g mąki kukurydzianej
110 g zimnego masła
3 łyżki białego cukru (myślę, że spokojnie można zastąpić go brązowym)
3 łyżki brązowego cukru
Piekarnik nagrzewamy do 190℃.
Rabarbar z cukrem, masłem, skrobią i wanilią podgrzewamy na małym ogniu przez ok. 5 min., aż zrobi się różowy i lśniący.
W tym czasie mąkę mieszamy z cukrami i pokrojonym w kosteczkę masłem (zimnym!). Zagniatamy. Nie ma nam się zrobić jednolite ciasto, a raczej takie grudki kruszonkowe :) Sami zobaczycie - widać, kiedy jest gotowe, gwarantuję.
Do żaroodpornego naczynia (u mnie 28x18 cm) wkładamy rabarbar. Posypujemy kruszonką i wstawiamy do piekarnika na 35-45 min (u mnie było 35 min. i całkowicie wystarczyło).
Po upieczeniu studzimy 15 min. i pałaszujemy (z lodami, z bitą śmietaną czy solo - wszystko jedno - jest pyszne w każdej postaci :))
Smacznego!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)