Jedne z moich absolutnie ulubionych muffinów i chyba nawet pierwsze, jakie w życiu zrobiłam (dawno temu). Wielbiciele czekolady je pokochają :)
Są wilgotne, leciutkie i mocno czekoladowo-wiśniowe. Przepis od Nigelli Lawson - spisany z jej programu telewizyjnego, więc nie podaję źródła pisanego. Jestem pewna, że w internecie ten przepis gdzieś jest, gdyby ktoś chciał sprawdzić oryginał.
Muffiny wyjdą każdemu, pod warunkiem postępowania zgodnie z tym prostym przepisem. Gwarantuję :)
Tymczasem, życzę Wam czekoladowej, słonecznej i leniwej niedzieli!
Muffiny czekoladowo-wiśniowe
(na 12 sztuk)
125 g masła
100 g czekolady (gorzkiej, min. 60% kakao)
300 g konfitury wiśniowej (ja używam niskosłodzonej konfitury wiśniowej z Łowicza - z całymi owocami)
2 jaja kurze lub 8 przepiórczych
110 g drobnego cukru trzcinowego (w oryginalnym przepisie jest 150 g, ale uważam, że to za dużo)
100 g mąki kukurydzianej
50 g mąki quinoa*
szczypta soli (mała szczypta)
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
Piekarnik nagrzewamy do 180℃. 12-dołkową formę do muffinek wykładamy papilotkami.
W garnuszku roztapiamy masło. Dodajemy do niego czekoladę. Mieszamy do rozpuszczenia, dodajemy cukier. Wyłączamy gaz, mieszamy. Jak cukier prawie się rozpuści, dodajemy konfiturę i delikatnie mieszamy, żeby nie rozdrobnić owoców zanadto.
W misce ubijamy jajka (całe). Można to zrobić rózgą albo innym mieszadłem, nie trzeba włączać miksera. Do jajek wlewamy zawartość garnuszka, mieszamy. Dodajemy mąkę z proszkiem do pieczenia. Mieszamy.
Masę przekładamy do papilotek. Pieczemy 25 min. do suchego patyczka. Studzimy chwilę w formie, później - na kratce.
Smacznego!!
*jeśli używacie mąki pszennej - weźcie 150 g dowolnej, białej mąki
niedziela, 29 kwietnia 2012
sobota, 7 kwietnia 2012
Mazurek "dekadencki" z masłem orzechowym i czekoladą
I jeszcze jeden - przepis, o którym wspomniałam w poprzednim poście. Znaleziony również u Asi z Kwestii Smaku, za co bardzo dziękuję :)
Mazurek super - podbił serca rodziny! (zresztą podobnie, jak poprzedni)
Jest przy nim trochę pracy, ale warto. Polecam gorąco!
I przy okazji tej, życzę Wam, Kochani, żeby tym Świętom towarzyszyły radość, miłość, niezapomniane smaki, uśmiech i śmiech szczery, ale też i kawałek ciszy, miejsca na kontemplację i medytacyjną głębię.
Mazurek super - podbił serca rodziny! (zresztą podobnie, jak poprzedni)
Jest przy nim trochę pracy, ale warto. Polecam gorąco!
I przy okazji tej, życzę Wam, Kochani, żeby tym Świętom towarzyszyły radość, miłość, niezapomniane smaki, uśmiech i śmiech szczery, ale też i kawałek ciszy, miejsca na kontemplację i medytacyjną głębię.
Mazurek "dekadencki" z masłem orzechowym i czekoladą
Kruchy spód:
150 g mąki kukurydzianej
150 g mąki kukurydzianej
100 g mąki ryżowej50 g cukru (tym razem dałam biały)150 g masła (zimnego)1 jajko kurze lub 4 przepiórcze
Warstwa czekoladowa:
1/4 szklanki kakao
1/4 szklanki białego cukru1 szklanka śmietanki kremówki 30%200 g ciemnej gorzkiej czekolady
Warstwa z masłem orzechowym:
1 szklanka śmietanki kremowej 30%
1/2 szklanki brązowego cukru (lub białego)
1 szklanka masła orzechowego
szczypta soli morskiej
szczypta soli morskiej
Dodatki:
np. słone orzeszki w karmelu i/albo (jak pisze Asia): gotowe małe beziki
Kruche ciasto robimy identycznie, jak w przepisie na Mazurek pomarańczowy z białą czekoladą.
Polewa czekoladowa:
W garnku łączymy kakao z cukrem i 1/4 szklanki wody. Mieszamy, wlewając stopniowo kremówkę. Celem jest osiągnięcie gładkiej mikstury :) Mieszając nadal zagotowujemy, po czym odstawiamy z ognia i wrzucamy połamaną na kawałeczki czekoladę. Znów mieszamy - tym razem do rozpuszczenia czekolady.
Odstawiamy na 2 godziny, żeby stężało i się ostudziło (albo odwrotnie ;) ).
Masa z masłem orzechowym:
W garnuszku (kolejnym) mieszamy kremówkę i cukier. Gotujemy na małym ogniu przez 30 min od czasu do czasu mieszając. Tak, będzie się trochę pienić - tak ma być. Po tym czasie (celem jest zgęstnienie niewielkie mikstury), zdejmujemy z ognia i dodajemy masło orzechowe. Mieszamy do rozpuszczenia i odstawiamy w chłodne miejsce.
Obie masy muszą stężeć, żebyśmy je mogli rozsmarować na mazurku.
Od razu też napiszę, że mi tego wszystkiego wyszło za dużo i następnym razem zrobiłabym o 1/3 mniej wszystkiego poza ciastem :)
I jeszcze na koniec: orzeszki w karmelu.
Pół szklanki solonych orzeszków ziemnych prażymy na suchej patelni, po czym wlewamy 2 łyżki kremówki i 2 łyżki cukru (ja dałam brązowy). Mają się obkleić masą cukrowo-śmietanową. Zdejmujemy z ognia, obsypujemy jeszcze odrobiną brązowego cukru i soli morskiej.
I teraz tak:
Kiedy ciasto jest gotowe i wystudzone, rozsmarowujemy na nim masę z masłem orzechowym, następnie warstwę czekoladową i na sam wierzch orzeszki lub/i beziki. Całość możemy posypać cynamonem, jeśli lubimy.
Uff, no to smacznego :)
Mazurek pomarańczowy z białą czekoladą
Wpisy Świąteczne w tym roku wyjątkowo późno - wybaczcie. Niemniej jednak, mazurka tego i tego z kolejnego posta :) polecam nawet i bez Wielkiej Nocy. Są rewelacyjne! Moim ulubionym jest ten właśnie - pomarańczowy, moja siostra lubi ten z masłem orzechowym.
Robią się średnio szybko, ale warto zrobić wszystko zgodnie z instrukcją. Przepis znaleziony na Kwestii Smaku, przerobiony na bezglutenowy, przez co bynajmniej nie stracił (ja bym nawet powiedziała, że zyskał!).
Warto, naprawdę warto!! Polecam :)
Mazurek pomarańczowy z białą czekoladą
Kruchy spód:
150 g mąki kukurydzianej
100 g mąki ryżowej 50 g cukru (tym razem dałam biały) 150 g masła (zimnego)1 jajko kurze lub 4 przepiórcze
4 łyżki likieru pomarańczowego Cointreau (jeśli nie macie, można pominąć)
garść suszonych moreli, pokrojonych w poprzek na cienkie plasterki
garść migdałów bez skórek
100 g mąki ryżowej 50 g cukru (tym razem dałam biały) 150 g masła (zimnego)1 jajko kurze lub 4 przepiórcze
4 łyżki likieru pomarańczowego Cointreau (jeśli nie macie, można pominąć)
garść suszonych moreli, pokrojonych w poprzek na cienkie plasterki
garść migdałów bez skórek
Dodatki:
3/4 szklanki konfitury/marmolady pomarańczowej z kawałkami owoców
Polewa:
150 g białej czekolady
5 łyżek śmietanki kremówki (30%)
Mąki mieszamy z cukrem, dodajemy jajko/-a i zimne masło. Siekamy masło z mąką i jajkami. Jak masło będzie w drobnych kawałeczkach, szybko zagniatamy ciasto. Na początku nie będzie chciało się sklejać, ale się nie przejmujcie - masło ogrzeje się od dłoni i w końcy się sklei. Jak już zrobi się nam zwięzłe ciasto, robimy z niego kulę, zawijamy folią i wkładamy do lodówki na min. godzinę.
W międzyczasie w garnuszku roztapiamy 100 g czekolady, kremówkę i 2 łyżki likieru. Zdejmujemy z ognia i dorzucamy pozostałą czekoladę. Mieszamy aż się rozpuści, odstawiamy na pół godziny do ostudzenia i zgęstnienia.
Marmoladę mieszamy z likierem (pozostałymi 2 łyżkami).
Po godzinie... Nagrzewamy piekarnik do 160℃. Ciasto wkładamy między dwa arkusze papieru do pieczenia i wałkujemy na prostokąt. Obcinamy równo nożem (bo małe szanse, żeby nam się równo udało rozwałkować) i z obciętego ciasta robimy brzeg - rolujemy w wałeczki, obklejamy dookoła i robimy dowolne na tym brzeżku wzorki - np. widelcem jak na pierogach ;)
Zdejmujemy papier z wierzchu, na tym spod spodu przenosimy na blachę i pieczemy ok. 35 min. Ciasto ma się zezłocić.
Wyjmujemy, studzimy.
Wystudzone ciasto smarujemy konfiturą pomarańczową, posypujemy pokrojonymi drobno suszonymi morelami i migdałami bez skórki i polewamy naszą białoczekoladową polewą. Można posypać jeszcze płatkami migdałów.
I tyle :)
To naprawdę jest proste!
Smacznego!
Subskrybuj:
Posty (Atom)