środa, 23 lutego 2011

Szybki obiad jednogarnkowy i zimowa pora

Dziś króciutko.


Wpadam do domu, głodna, zmęczona i bez chęci wyrafinowanego kucharzenia. Mam 2 godziny, bo muszę jeszcze wrócić na spotkanie w pracy. Kot stęskniony, dom zimny. Nie wiadomo, w co ręce włożyć.Obłęd w trampkach!


Siadam. Uspokajam się - zdecydowanie lepiej planuje się na spokojnie. Wstawiam wodę na herbatę. Jedną ręką głaszczę kota, drugą - układam w piecu brykiety. Po chwili kot jest zadowolony, a w piecu buzuje wesoły ogień. A teraz pora na błyskawiczny obiad z "resztek" :)


Dziś bez superfotek i superprzepisów. Prosto, domowo, codziennie.


Ryż z soczewicą, warzywami i orzechami.


Potrzebne będą nam: ugotowany ryż (taki z wczoraj albo nawet przedwczoraj), ugotowana resztka zielonej soczewicy (jak się nie ma ugotowanej, można dodać pomarańczową - ona się "robi" w potrawie w 3 sekundy prawie), cebula, cukinia, papryka, czosnek, przecier pomidorowy, orzechy ziemne (albo pestki dyni, słonecznika, orzechy włoskie, nerkowce - wszystko pasuje!) i przyprawy (kurkuma, słodka czerwona papryka, suszone pomidory z czosnkiem, sól, pieprz albo - co kto woli lub ma).
I robimy tak:
Na patelni, na oliwie z oliwek, szklimy cebulkę, czosnek i orzechy. Solimy, kurkumujemy. Po chwili dorzucamy paprykę pokrojoną w kosteczkę. Chwilę smażymy, żeby troszkę puściła sok, dodajemy kosteczki cukiniowe (tzn. pokrojoną w kostkę cukinię :) ). Dajemy chwilę na zmięknięcie. Pod przykryciem tę chwilę dajemy - taka odrobina intymności w przegryzaniu się ;) Jak już zmiękną, dorzucamy ugotowane składniki z wczoraj - ryż i zieloną soczewicę (jeśli ktoś ma "surową" pomarańczową - należy wrzucić razem z papryką). Dodajemy pozostałe przyprawy. Solimy, pieprzem posypujemy. Znów dajemy mieszance chwilę. Łyżkę przecieru pomidorowego rozpuszczamy w 1/3 szkl. wody ciepłej - dolewamy do tego, co na patelni. Chwila jeszcze i voila! Gotowe do jedzenia. Na talerzu posypujemy uprażoną dynią albo posiekanymi (mogą być też całe, jak się komuś nie chce - mnie się nie chciało) orzechami.




Smacznego! (bo naprawdę to smaczne:) )


A do Liszek wróciła zima. Zimna, śnieżna i wyniosła. Piękna. Na zewnątrz mróz szczypie w policzki i zamraża czubek nosa, a w domu ciepło, przytulnie, z gorącą herbatą i cicho grającym radiem. Aż chce się wracać...






Niech i Wasze zmarznięte nosy rozgrzewa ciepło domowego ogniska! 

1 komentarz: