piątek, 26 sierpnia 2011

Najlepsze ciasto ze śliwkami

Siedzę w Zakopanem. W Zakopanem upał. Upał i burze. Burze i upał. I tak w kółko.
Siedzę na korytarzu w Zakopanem. Czekam aż wszyscy młodzi pójdą spać. 

I, kiedy tak siedzę, przychodzi mi do głowy pytanie... Z czym kojarzą się Wam śliwki? 
Mnie - z nieubłaganie zbliżającą się jesienią, z końcem słonecznego lata, z czasem złota i purpury, słoty i przenikliwego chłodu, z granatem nieba, takim...głębokim, węgierkowym, śliwkowym. 
A ja... lubię śliwki :) Szczególnie węgierki. Aromatyczne i mięsiste, a jednocześnie jakieś takie soczyste i...ciepłe. 



To ciasto mogłoby mieć tytuł "sztuka prostoty". Przepis z Moich Wypieków zaadoptowałam i zaadaptowałam :)


Ciasto ze śliwkami (bg)

125 g masła
10 łyżek brązowego cukru
3 jajka kurze lub 9-10 przepiórczych
szczypta soli 
10 łyżek mąki kukurydzianej
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (bg)
tyle śliwek, żeby zajmowały całą blaszkę (ok. 40 g było w przepisie)

Do posypania - brązowy cukier.

Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.

Wszystkie składniki mieszamy mikserem na gładką masę. Ciasto przekładamy do foremki - ja miałam silikonową o średnicy 20 cm. Formę smarujemy masłem lub/i (jeśli nie jest silikonowa - wykładamy papierem). Wygładzamy powierzchnię ciasta, układamy na niej przekrojone na połówki śliwki (środkiem do góry). Posypujemy cukrem i wkładamy do piekarnika.
Pieczemy aż ciasto będzie rumiane. Sprawdzamy patyczkiem - ciasto musi być suche. 
Wyjmujemy, studzimy. Banalne, prawda?

Pyyyyyszne jest!!

Smacznego :)

piątek, 12 sierpnia 2011

Muffiny migdałowo-malinowe

Na maliny zawsze jeździło się do Babci. Taka tradycja.
Nigdy nie sądziłam, że kiedyś będę miała własne malinowe "poletko". A mam! Od Babci zresztą.
Nigdy też nie bawiłam się w ogrodniczkę, więc dół, jaki wykopaliśmy, żeby posadzić te maleńkie krzaczki przypominał coś, hmm, półtrumiennego ;) 
(na moje ewidentne życzenie, bo cały czas wydawał mi się niewystarczający...:)) 
Przełożenie było mniej więcej takie, że na 10-15 cm krzaczki malinowe, wykopaliśmy 50 cm rów!
W ostatecznym rozrachunku czyn ten okazał się jednak niegłupi, ponieważ pod maliny wsypaliśmy (chcąc nie chcąc) baaardzo dużo naprawdę dobrej ogrodniczej ziemi. Efekt jest taki, że rosną, jak szalone. Takie malinowe...spa :)


A dziś... dziś proponuję coś, co do czego nie mogę się zdecydować, czy jest zakalcem, czy po prostu średnio wyrosło na środku:)
Choć skłaniam się do tej drugiej opcji, bo mokre w środku nie jest. Proporcje na pewno są dobre, więc może, jak spróbujecie uzyskacie coś, hmm, wyższego. Niemniej jednak w smaku te muffiny są fantastyczne!! (i naprawdę warto spróbować je zrobić)

Przepis oryginalny mam z Kwestii Smaku, ale te moje są tym razem "nieco" inne ;)



Babeczki migdałowo-malinowe (bg)

150 g masła
1 szklanka brązowego cukru
1/2 szkl. mąki ziemniaczanej + 1 czubata łyżka tejże mąki
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
3 małe lub 2 bardzo duże kurze jajka (= 8 przepiórczych)
1/3 szkl. mąki kukurydzianej (lub pszennej)
płaska łyżeczka proszku do pieczenia (lub trochę mniej) - u mnie bg
100 g mielonych migdałów
szczypta soli
woda
maliny (tak 2-3 na jedną babeczkę)

Piekarnik nagrzewamy do 170 st. C. 

W garnuszku roztapiamy masło (do zagotowania, a potem jeszcze 2 min na małym ogniu; mieszać należy trochę). Masło łączymy z cukrem, wanilią i mąką ziemniaczaną, szczyptą soli i łyżką wody. Szybko mieszamy łyżką na gładką masę. 
Gdy masa będzie trochę chłodniejsza, dodajemy po jednym jajku (po 3 przepiórcze). Dokładnie mieszamy (łyżką, ale naprawdę dokładnie). Do gęstej i lśniącej (naprawdę!) masy, dodajemy mąkę kukurydzianą (lub pszenną, jak ktoś może) i proszek do pieczenia. Mieszamy do połączenia się składników ok. 1 min. Dodajemy mielone migdały. Mieszamy raz jeszcze (z tymi samymi zaleceniami).

Przekładamy do wyłożonej papilotkami formy. Do każdej babeczki wciskamy (tak do połowy ciasta) kilka malin. Wiele się nie zmieści ;) jakieś 2-3 na babeczkę.

Pieczemy... do upieczenia ;) W przepisie oryginalnym było 20 min. lub trochę dłużej. Moje zdecydowanie wybrały to drugie bez "trochę". Trzeba po prostu sprawdzać patyczkiem. A nawet, jak nie wyrosną, jak na oryginalnym zdjęciu, i tak są PYSZNE :)

Smacznego!

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Babeczki dla łasuchów, z jeżynami i bitą śmietaną

Wakacje w toku, a u mnie praca wre. Choć niestety nie kulinarna. Karuzela koncertowa rozkręciła się na dobre, nie pozostawiając czasu na nic poza wrażeniami artystycznymi ;)
Zakosztowałam słońca Madrytu, pustynnych niemal różnic temperatur górzystego Escorialu, eleganckiej szarości i wietrznej powagi polskiego Bałtyku i jarmarczności mazurskich kurortów z dobrymi, uczciwymi i wrażliwymi gospodarzami turystycznych kwater. Dużo wrażeń, wiele kilometrów, ciekawi ludzie, fantastyczna publiczność i...statek piratów :)
Na szczęście w końcu dotarłam do domu. A dom ma swoje przywileje i prawa - kuchenkę i zakaz pośpiechu, stęsknionego kota i szumiące drzewa, trawę rosnącą w kosmicznym tempie, szumiącą niczym...łan zboża (koszmar każdej kosiarki i...kosiarki ;) ), pięknie kwitnący hibiskus i...wielki krzak soczystych, atramentowych jeżyn, zmuszających ciężkie gałęzie do gięcia się w ukłonach... Prawie, jak u leśnych ludzi :)

Z niekłamaną przyjemnością zabrałam się do pieczenia (po tak długim okresie kuchennej abstynencji)!
Dziś w roli głównej - j e ż y n y.
W nieskomplikowanej, acz przepysznej formie. Bezglutenowej.


Przepis oryginalny z Kwestii Smaku. Zmodyfikowałam po swojemu.


Babeczki z jeżynami i ogromnym kleksem bitej śmietany
(na 12 sztuk)

125 g miękkiego masła
3/4 szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
2 jajka kurze lub 6-7 przepiórczych
1 łyżeczka proszku do pieczenia (u mnie bezglutenowy)
1 i 1/4 szklanki mąki kukurydzianej
1/2 szklanki kefiru
jakieś 50 sztuk jeżyn 

"Pianka"
250 ml śmietany 30% (bardzo zimnej!)
1 cukier z prawdziwą wanilią (lub zwykły wanilinowy)
garść jeżyn

Piekarnik nagrzewamy do 160 st. C.

Miękkie masło ucieramy z cukrem i ekstraktem z wanilii na puszystą masę (mikserem ok. 15 min.). Po tym czasie dodajemy po jednym jajku - dobrze miksujemy/ucieramy. Do gładkiej masy dodajemy na przemian mąkę z proszkiem i kefir (trochę tego, trochę tego). Miksujemy. Gotową masę wykładamy do formy (wyłożonej papilotkami). Na wierzch każdej babeczki kładziemy kilka (3-5) jeżyn. Jak nam zostaną jakieś - dorzucamy do bitej śmietany.

Muffinki pieczemy 20 min w temp. 160 st. C. Następnie zwiększamy temperaturę do 170 st. C i pieczemy jeszcze 10 min, aż wierzch się przyrumieni.


W międzyczasie (albo nawet po upieczeniu) ubijamy śmietanę. Pod koniec ubijania dodajemy cukier waniliowy/wanilinowy. Do całkiem sztywnej śmietany, wrzucamy garść jeżyn i ostrożnie mieszamy. 

Wystudzone babeczki (albo takie lekko ciepłe, jeśli nasz żołądek nie będzie się buntował) dekorujemy wielkim kleksem bitej śmietany i wcinamy!! Szybko znikają :)

Smacznego!!