Aż w końcu... Eureka! Od czego mam jako-taką intuicję kulinarną?
Pogrzebałam trochę w przepisach różnych, poinspirowałam się, otworzyłam lodówkę, zerknęłam na regał kuchenny i...wymyśliłam swoją wersję pączków tłustoczwartkowych :) Jest w nich trochę mąki orkiszowej, którą mogę jeść, więc nie są takie ortodoksyjnie bezglutenowe, ale myślę, że spokojnie można ją w całości zastąpić ryżową albo jaką z manioku czy kukurydzianą (kolor będzie ładny).
Pączki prawie-bezglutenowe
1 szkl. mąki bezglutenowej (uniwersalny koncentrat)
3/4 szkl. mąki ryżowej
3/4 szkl. mąki orkiszowej
1 szklanka mleka sojowego
3/4 opakowania suchych drożdży (czyli ok 4-5 g)
6 łyżek brązowego cukru
4 łyżki roztopionego masła
5 jajek przepiórczych (albo 2 zwykłe)
smalec do smażenia (można też olej albo Plantę - jak kto woli)
Mleko podgrzewamy troszkę (ciepłe ma być, ale nie gorące). Rozpuszczamy w nim 1 łyżkę cukru i drożdże. Mieszamy. Odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (na 30 min).
Mąki mieszamy w misce z cukrem pozostałym. Jajka ubijamy (można to zrobić trzepaczką albo mikserem - ja miksera akurat nie mam), masło topimy. Po pół godzinie sprawdzamy, czy zaczyn się "ruszył" (tzn. urósł troszkę, na powierzchni pojawiły się bąbelki). Jeśli tak - wlewamy do niego jajka i masło. Delikatnie mieszamy i przelewamy do mąk z cukrem. łagodnie i powoli mieszamy, aż powstanie gładkie ciasto (bez grudek). Kiedy już nam się to uda - przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę.
Po tej godzinie, wstawiamy na gaz duży garnek i roztapiamy smalec/Plantę lub podgrzewamy olej. Warto tłuszcz podgrzewać wolno (na średnim ogniu lub w połowie "stawki" na płycie). Trochę dłużej poczekamy, ale unikniemy potem efektu, że pączek z zewnątrz się spali, a w środku będzie surowy.
Na papierze do pieczenia formujemy małe kuleczki (jak się nie uda kuleczki to się nie przejmujcie - to ciasto bardzo się klei) - najlepiej łyżką albo łyżką i nożem (do pomocy:) ).
Wrzucamy kawałeczek pączkowego ciasta - jeśli nie przykleja się do dnia, nie opada i natychmiast otacza go milion małych bąbelków - można zacząć działać.
Trzeba tych pączków pilnować, żeby nam się nie spaliły, ale to w sumie miłe zajęcie :)
Jak będą brązowe i chrupiące, wyciągamy na papierowy ręcznik, żeby nadmiar tłuszczu wchłonął.
Możemy wrzucić testowo dwa i sprawdzić, czy się "dosmażyły" w środku. Jeśli tak - smażymy dalej, jeśli nie (a z zewnątrz są brązowe, musimy ochłodzić troszkę tłuszcz -> zmniejszamy gaz i czekamy chwilę).
Te pączki to wersja bez nadzienia. Następne zrobię z powidłami :)
Można sobie dżem albo powidła położyć obok i wcinać.
Smacznego!!
mimo tego, ze wole te (nie)paczki z budyniem, to to ostatnie zdjecie mnie przekonuje:D
OdpowiedzUsuńjeszcze jedno.. zjadlas 9 paczkow?:P
OdpowiedzUsuńmyślę, że nawet więcej (to była tylko jedna partia;)), ale one są maleńkie! takie...pączusie :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńeva airline
vé máy bay đi mỹ khoảng bao nhiêu
vé máy bay hãng korean air
khuyến mãi vé máy bay đi mỹ
giá vé máy bay từ tphcm đi canada
Cuoc Doi La Nhung Chuyen Di
Ngau Hung Du Lich
Kien Thuc Du Lich
ve may bay di canada gia re