Te szarości i brudne zieloności zaokienne przypominają mi... soczewicę:)
I właśnie to będzie dzisiejsza bohaterka. Pasztety lubiłam zawsze. Kiedyś głównie mięsne, bo ziarna jakoś nie miały uprzywilejowanej pozycji w moim Domu Rodzinnym. Teraz, kiedy gospodaruję sobie sama, mają swoje miejsce na podium. Lubię mieszać różne fasolowate i próbować, co z tego wyjdzie. Lubię pasztety z dodatkiem selera czy pestek. Ten dzisiejszy jest prosty. Niemal jednoskładnikowy. Niemniej jednak - pyszny! Szczególnie z chrzanem albo ogórkiem kiszonym (i na orkiszowym, domowym chlebku - najlepiej takim na pół czerstwym).
Przepis oryginalny znalazłam: tu.
Pasztet z soczewicy
200 g suchej zielonej soczewicy
2 średnie marchewki, pokrojone na cienkie plasterki
1 pietruszka, pokrojona na cienkie plasterki
1 cebula
1/2 główki czosnku
1 łyżeczka kminu indyjskiego
1/2 łyżeczki kurkumy
sól - ile kto lubi
oliwa z oliwek do podsmażenia cebuli, czosnku i warzyw
3 jajka kurze lub 9 przepiórczych
Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.
Soczewicę gotujemy w osolonej wodzie z liściem laurowym (lub kilkoma). Po ugotowaniu - liście należy usunąć.
Cebulę siekamy, czosnek przeciskamy przez praskę. W przepisie oryginalnym czosnek był pieczony i była go główka cała. Można i tak zrobić - wtedy wkładamy czosnek do 180 st. C (w łupinkach!). Pieczemy aż zmięknie.
Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek, wrzucamy przyprawy. Chwilę przesmażamy, dodajemy cebulę i czosnek. Solimy. Jak się zeszkli, dorzucamy marchewkę i pietruszkę. Smażymy chwilę, aż warzywa lekko zmiękną.Wyłączamy gaz.
Ugotowaną soczewicę odlewamy, studzimy odrobinę, dorzucamy warzywa i lekko mielimy/rozdrabniamy. Autorka przepisu podkreśla, że dobrze jest zostawić trochę niezmielonych kawałeczków. Ja zmieliłam 3/4 na pastę i połączyłam z resztą niezmieloną zupełnie. Sprawdziło się całkiem dobrze :)
Po zmieleniu, dodajemy jajka, solimy do smaku i przekładamy do wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą (niekoniecznie) keksówki. Ja miałam taką silikonową - polecam (to jeden z lepszych prezentów, jakie ostatnio dostałam!:) ).
Pieczemy ok. 30 min.
Podajemy pokrojony w plasterki, na chlebie lub bez. Raczej w zimnej wersji, choć i na ciepło można jeść (też pyszne).
Smacznego!
Fajny fasolowaty (genialne określenie :D) pasztet - lżejszy niż mięsny i zdrowszy...pycha!
OdpowiedzUsuńzgadzam się :) właśnie zaserwowałam sobie porcję kolacyjną!
OdpowiedzUsuńeva airlines
vé máy bay đi mỹ mùa nào rẻ nhất
hàng không hàn quốc
vé máy bay từ sài gòn đi mỹ
Vé máy bay đi canada
Những Chuyến Đi Cuộc Đời
Du Lich Tu Tuc
Tri Thuc Du Lich
ve may bay di canada