czwartek, 15 marca 2012

Tarta à la ruskie

W przededniu wiosny zawsze (albo często) mam ochotę na ziemniaki (w końcu jestem Wielkopolanką!).
Zrobiłam wczoraj wstępny po-zimowy porządek w ogrodzie - przynajmniej ZA domem, poczułam zbliżające się słońce i ciepło, śpiewające ptaki, zapach ziemi, wiosenną grę światłocieni i jakoś zrobiło mi się lżej na duszy. Bliskość ziemi, jej zapach, atmosfera przygotowywania się do czegoś nowego, czystego, pięknego działają lepiej niż cokolwiek innego. No, może poza dobrym jedzeniem :)

Pracując, sprzątając, porządkując, myślałam sobie mimochodem o...jedzeniu. Ba! I napadła mnie nieodparta ochota na...tartę. W ubiegłym tygodniu doszła do mnie w końcu wyczekana książka Beatrice Peltre "La Tartine Gourmande. Recipes for an inspired life". Jest WSPANIAŁA! Ciepła, bezpretensjonalna, pastelowo szczęśliwa i prosta. Napiszę jeszcze o niej, bo z pewnością będę czerpać pełnymi garściami z zamieszczonych tam przepisów (wprost lub jako inspiracja). Obiecuję.
Tak czy inaczej, lektura tej pozycji przyczyniła się zapewne w dość znaczącym stopniu do mojej tarto-chętki :)
A jak już wspomniałam - od jakiegoś czasu moje kulinarne myśli "prześladowały" również ziemniaki :)
Tarta à la ruskie to moja próba połączenia dwóch chęci, pragnień, potrzeb - francuskiej i...poznańskiej.
Osobiście uważam, że udana :)

Zalecam wypróbowanie w celu zbudowania własnej opinii.



Tarta à la ruskie


Ciasto:
90 g mąki ryżowej
50 g mąki gryczanej
40 g mąki z prosa
85 g zimnego masła
3 jajka przepiórcze albo jedno małe kurze
3 łyżki wody mineralnej (zimnej!)
szczypta soli

Farsz:
2,5 dużego ziemniaka (albo 4 średnie) - ugotowane i przeciśnięte przez praskę
1 średnia czerwona cebula
250 g (1 kostka) białego sera (najlepiej tłustego)
100 g kefiru lub kwaśnej śmietany
sól, pieprz, kurkuma
oliwa z oliwek


Ciasto:
Mąki mieszamy ze szczyptą soli, wysypujemy na stolnicę. Masło siekamy z mąką (jak na kruche ciasto). W połowie siekania, w środku "masy" robimy dołek, wbijamy jajko/jajka i wlewamy wodę. Zagniatamy szybko zwięzłe ciasto (nie przejmujcie się, jeśli składniki nie od razu się połączą - masło w końcu ociepli się od temperatury rąk i sklei mąkę). Formujemy kulę, zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na min. godzinę.
Ja robię tak, że od razu wyklejam ciastem formę i wstawiam do lodówki, ale robię tak dlatego, że nie bardzo mi wychodzi wałkowanie kruchego ciasta ;) W każdym razie opcje są dwie. Jeśli wybierzecie tę zgodną ze sztuką (czyli 1) - po wyjęciu ciasta z lodówki należy je rozwałkować (można między dwoma kawałkami folii spożywczej) i przenieść na formę, wykleić ją równo, nadmiar ciasta obciąć i wykorzystać do czegoś sensownego (np. tartaletki).

Farsz:
Ziemniaki gotujemy w osolnej wodzie. Ugotowane przeciskamy przez praskę. Mieszamy z serem.
Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek, wsypujemy 1/2-3/4 łyżeczki kurkumy, smażymy kilka(naście) sekund, dodajemy pokrojoną drobno cebulę. Solimy. Smażymy na trochę zmniejszonym ogniu kilka minut. Dodajemy do masy ziemniaczano-serowej. Doprawiamy solą i pierzem. Na końcu dodajemy kefir/śmietanę. Mieszamy. Konsystencja powinna być aksamitna, ale nie płynna.

Po upływie godziny (lub więcej) nagrzewamy piekarnik do 180℃.
Wyciągamy ciasto z lodówki. Obojętnie, którą drogą poszliśmy - na skróty czy dłuższą, z wałkowaniem, ciasto, które w ten czy inny sposób znalazło się w foremce, nakłuwamy w kilku miejscach widelcem i wstawiamy do piekarnika na 15 min.
Następnie wyciągamy, wypełniamy tartę masą "ruską" i wstawiamy z powrotem na 30 min. Po 15 min. wyłączamy dolną grzałkę. Możemy włączyć termoobieg na ostatnie 10 min (ja tak zrobiłam).
Studzimy troszkę i pałaszujemy (np. z jakąś sałatką). Doskonała na drugi dzień :)

Uwaga - ciasto jest bardzo kruche, więc do przenoszenia najlepiej użyć bardzo szerokiego noża lub tej szpatułki do ciasta :)

Wydaje się pracochłonne, ale nie jest takie - słowo!

Smacznego!

4 komentarze: