Wszystko, co związane z drożdżami, zawsze było dla mnie wyzwaniem. Wczoraj, na Kwestii Smaku, znalazłam przepis na chałkę i po prostu... postanowiłam ją zrobić :) Jest z nią trochę pracy, ale warto - choćby dla radości obserwowania procesu rośnięcia ciasta i tego fantastycznego zapachu, który wypełnia cały dom.
Miałam grubą mąkę orkiszową (graham, typ 1850), więc ta moja jest dość wytrawna, ale z dżemem smakuje wyśmienicie (myślę, że i z żółtym serem czy szynką parmeńską smakowałaby podobnie. Moja Druga Połówka twierdzi, że najlepsze jest z masłem i solą - l'art de la simplicite). Można oczywiście zrobić klasyczną chałkę z białej mąki.
Mówię Wam - fantastyczność :)
Chałka
- pół szklanki ciepłej wody
- 5 g suchych drożdży lub 12,5 g świeżych
- 3 żółtka z małych jaj kurzych lub 10 przepiórczych (tak, da się oddzielić żółtka od białek i w przepiórczych jajkach :) )
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- 1 i 1/2 łyżki miodu (albo 1,5-2,5 łyżki cukru)
- cukier wanilinowy lub z prawdziwą wanilią
- 1 i 3/4 szklanki mąki orkiszowej albo pszennej
- 3/4 łyżeczki soli
- roztrzepane jajko do posmarowania
- sezam, mak do posypania
I teraz tak:
W ciepłej wodzie rozpuszczamy drożdże. Do tego dodajemy żółtka (o temperaturze pokojowej), oliwę, cukier/miód i cukier wanilinowy. Mieszamy widelcem, roztrzepując żółtka. Mąkę przesiewamy, łączymy z solą i wsypujemy do mokrych składników. Drewnianą łychą mieszamy przez jakieś 2 min. Następnie ciasto odstawiamy na 5 min, żeby odpoczęło, a potem "ubijamy"/wyrabiamy łyżką jeszcze przez 4 min.
Etap II - ciasto wykładamy na wysypaną mąką stolnicę i ugniatamy jakieś 2 minuty (szalenie lubię ten etap!). Jak już tego dokonamy, wkładamy do wysmarowanej oliwą miski, przykrywamy folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na minimum - noc, maksimum - 4 dni.
Rano albo w kolejnym dniu, wyjmujemy ciasto, dzielimy na 5 części i z każdej z nich robimy wałeczek. Powinny być takie same. Sklejamy je na jednym końcu i zaplatamy, jak warkocz, zgodnie z następującym schematem: 1 na 3, 2 na 3, 5 na 2 i tak w kółko :)
Zaplecione ciasto, przekładamy na papier do pieczenia, smarujemy rozbełtanym jajkiem i odstawiamy w ciepłe miejsce (uwaga! bez przeciągów- to ważne, ciasto drożdżowe nie lubi zmian temperatury i wszelkiego przeszkadzania) na godzinę. W tym czasie ciasto mocno wyrośnie, ale my nie dajemy za wygraną, znów smarujemy jajkiem, posypujemy makiem lub/i sezamem i znów na godzinę odstawiamy (jeśli używaliście świeżych drożdży, to na pół godziny).
W międzyczasie piekarnik nagrzewamy do 175-180 st. C.
Chałkę pieczemy 35-40 min. aż do momentu, kiedy skórka będzie rumiana i chrupiąca i z góry i z dołu.
Studzimy na kratce. Kroimy wystudzone.
Smacznego!
Produkcja nie na moje nerwy, ale wygląda bardzo smacznie :) Idealny początek dnia to chałka, masełko i herbata. Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńdla mnie chałka i dżem to idealne połączenie (i czarna kawa) :) Tobie też miłego (i smacznego!) końca tygodnia!
OdpowiedzUsuńvé máy bay eva air khuyến mãi
Vé máy bay đi mỹ
korean air vn
cách mua vé máy bay đi mỹ
đặt vé máy bay đi canada
Những Chuyến Đi Cuộc Đời
Du Lich Tu Tuc
Tri Thuc Du Lich
ve may bay di canada