Nigdy nie sądziłam, że kiedyś będę miała własne malinowe "poletko". A mam! Od Babci zresztą.
Nigdy też nie bawiłam się w ogrodniczkę, więc dół, jaki wykopaliśmy, żeby posadzić te maleńkie krzaczki przypominał coś, hmm, półtrumiennego ;)
(na moje ewidentne życzenie, bo cały czas wydawał mi się niewystarczający...:))
Przełożenie było mniej więcej takie, że na 10-15 cm krzaczki malinowe, wykopaliśmy 50 cm rów!
W ostatecznym rozrachunku czyn ten okazał się jednak niegłupi, ponieważ pod maliny wsypaliśmy (chcąc nie chcąc) baaardzo dużo naprawdę dobrej ogrodniczej ziemi. Efekt jest taki, że rosną, jak szalone. Takie malinowe...spa :)
A dziś... dziś proponuję coś, co do czego nie mogę się zdecydować, czy jest zakalcem, czy po prostu średnio wyrosło na środku:)
Choć skłaniam się do tej drugiej opcji, bo mokre w środku nie jest. Proporcje na pewno są dobre, więc może, jak spróbujecie uzyskacie coś, hmm, wyższego. Niemniej jednak w smaku te muffiny są fantastyczne!! (i naprawdę warto spróbować je zrobić)
Przepis oryginalny mam z Kwestii Smaku, ale te moje są tym razem "nieco" inne ;)
Babeczki migdałowo-malinowe (bg)
150 g masła
1 szklanka brązowego cukru
1/2 szkl. mąki ziemniaczanej + 1 czubata łyżka tejże mąki
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
3 małe lub 2 bardzo duże kurze jajka (= 8 przepiórczych)
1/3 szkl. mąki kukurydzianej (lub pszennej)
płaska łyżeczka proszku do pieczenia (lub trochę mniej) - u mnie bg
100 g mielonych migdałów
szczypta soli
woda
maliny (tak 2-3 na jedną babeczkę)
Piekarnik nagrzewamy do 170 st. C.
W garnuszku roztapiamy masło (do zagotowania, a potem jeszcze 2 min na małym ogniu; mieszać należy trochę). Masło łączymy z cukrem, wanilią i mąką ziemniaczaną, szczyptą soli i łyżką wody. Szybko mieszamy łyżką na gładką masę.
Gdy masa będzie trochę chłodniejsza, dodajemy po jednym jajku (po 3 przepiórcze). Dokładnie mieszamy (łyżką, ale naprawdę dokładnie). Do gęstej i lśniącej (naprawdę!) masy, dodajemy mąkę kukurydzianą (lub pszenną, jak ktoś może) i proszek do pieczenia. Mieszamy do połączenia się składników ok. 1 min. Dodajemy mielone migdały. Mieszamy raz jeszcze (z tymi samymi zaleceniami).
Przekładamy do wyłożonej papilotkami formy. Do każdej babeczki wciskamy (tak do połowy ciasta) kilka malin. Wiele się nie zmieści ;) jakieś 2-3 na babeczkę.
Pieczemy... do upieczenia ;) W przepisie oryginalnym było 20 min. lub trochę dłużej. Moje zdecydowanie wybrały to drugie bez "trochę". Trzeba po prostu sprawdzać patyczkiem. A nawet, jak nie wyrosną, jak na oryginalnym zdjęciu, i tak są PYSZNE :)
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz