Mam ostatnio zamęt muzyczny okrutny, stąd te ordynarne przerwy w uzupełnianiu bloga. Wybaczcie.
Dziś krótko i bez opowieści. Postanowiłam upiec chleb jakiś pyszny na drożdżach (bo zakwas jest dla mnie problematyczny przy nietolerancji na pszenicę i żyto). Szukałam, szukałam i znalazłam właściwą recepturę. Nawiasem mówiąc to był pierwszy wypiek z mojego nowego piekarnika :) Jak myślicie? To chyba niezła wróżba, prawda?
No, to zapraszam do obejrzenia i wypróbowania - przepis jest bardzo prosty, a chleb naprawdę 100% godny polecenia!
Chleb orkiszowy na drożdżach
(oryginalny przepis -> tu, zrobiłam z połowy porcji)
400 g mąki orkiszowej (ja miałam grubą - graham)
300 g ciepłej wody
1 łyżeczka soli
3/4 torebeczki suchych drożdży (czyli jakieś 5 g)
1 łyżka oliwy z oliwek
1/2 łyżeczki płynnego miodu
garść ziarna sezamu i siemienia lnianego
Mąkę, sól i drożdże mieszamy w misce. Na środku robimy dołek i wlewamy tam resztę - oliwę, miód i wodę. Wyrabiamy jakieś 5-10 min. Ja wyrabiałam mikserem z takimi mieszadłami do ciasta drożdżowego.
W tzw. międzyczasie można dosypać garść ziaren.
Gładkie, odchodzące od ścianek miski, ciasto przekładamy do foremki (keksówki) wysmarowanej oliwą/masłem i wysypanej mąką (orkiszową np.)/otrębami/bułką tartą. Odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na godzinę - półtorej.
Jak urośnie - wstawiamy do nagrzanego do 200 st. C piekarnika. Pieczemy 40-50 min aż skórka zrobi się brązowa, a chleb, przy postukaniu w niego od spodu, będzie wydawał głuchy dźwięk :)
Zawinięty w ściereczkę, chleb przetrwa kilka dni.
Pychotka!
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz